Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ładowa pieczara.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To bardzo łatwo wytłumaczyć wam mogę, — odparł starzec. — Wszak wiécie może, że to okolica, którą Bóg częstémi nawiedzał klęskami, jakich nie znały inne! mor, Tatar, Kozak, z Tatarem śmierć, pożoga i najstraszniejszy jassyr, pustoszyły tę ziemię ojców moich niezliczone razy. Każda taka plaga miała inne swe dzieje, swą powieść, swój obraz, w którym się cała maluje. Jedną śpiéwa pieśń, drugą szepcze legenda, inną opowiadają mogiły pod wioskami, lub kości w pieczarach. Domyślisz się łatwo co one tu znaczą. Trzy razy w płomieniach rozsypał się gruzem klasztor i kościół Podkamieński zapalony przez niewiernych, co w nim szukali złota. W Pomorzanach raz tylko mężny Świnka obronił lud chrześcijański od niewoli pohańca; wiécie zapewne o nim i o Zahorowskim. Bywało, jak się na górach ukażą dymy i ognie dalekie, a łuny odbiją na chmurach, gdy wiatry powieją spalenizną i krwią, co żywe z sioł ucieka i chroni się po lasach i pieczarach.... i stoją wioski pustkami strasznémi, i drżą milczące strzechy, jakby przeczuwały pożogę co ich czeka.