Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ładowa pieczara.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dywałem codzień, żeby choć miejsce gdzie Anna żyła zobaczyć... O! dziwne jest serce ludzkie, po dwu łatach bywania w jéj domu, piérwszy raz zobaczyłem Emmę. Wzrok jéj piérwszy mi ją raz objawił, bo był ognia pełny.
Postrzegłem że do Anny podobna, że to są siostry twarzą i sercem, myślałem. I powiedziałem jéj raz cicho, o szaréj godzinie wypatrując się w błyszczące jéj wejrzenie że mi Annę przypomina. Emma zadrżała, i jam zadrżał.
A! straszne to dzieje! a gdy je z serca przyjdzie dobywać, to jak gdy ranę starą lekarz przewija — cierpię i cierpię...
Emma ścisnęła mnie za rękę, jakiś szał namiętny owładnął mną, nie wiém co się stało ze mną, zamiast czci i miłości, wstąpiła w serce niepohamowana namiętność. Już nie dla Anny biegłem do tego domu, jużem jéj wspomnienie oddalał, i obawiał się powrotu i wstydał ją zobaczyć. O! bo w szare wieczory samutne wielem doświadczył i przeżyłem. Ona ciągłe była samą, nas w domu najczęściéj dwoje, i miłość nowa miała czas w cieniu urosnąć.