Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ładowa pieczara.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szamotał się z powietrzem, które przed nim uciekało.
— Będziesz się śmiał ze starego, — odezwał się znowu po chwili, ale dość już téj spowiedzi, dość podziwu dla ciebie, wiesz już przecie wszystko co się mnie tycze, a teraz z kolei uczniu mój, powiedz coś robił na świecie?
— Ja? na co pytać? wszak ty wiesz wszystko, — ponuro i z cieżkiém westchnieniem odparł młody człowiek.
— Wiém, ale jak wiedzą ludzie, jak noszą wieści! Wieść tak bywa zawodna, z kolei ludzkiego życia tak łatwo każdemu tworzyć wedle upodobania! Biedneś ty dziecko dajże mi się choć użalić nad sobą.
— Dziękuję ci z serca za współczucie, o! i o te nawet mi trudno! — smutnie rzekł Juljusz.
— Ale od czasu jakeśmy się rozstali, powiedz coś przecierpiał i przemarzył!
— Chcesz koniecznie, — odezwał się przymuszając prawie młody człowiek — uczynię zadość woli twojéj, ale to dzieje pospolite młodego serca; choć na nich więcéj ucierpia-