Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ładowa pieczara.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stanie nie zachowały się one tak żywe, tak całe jak u nas. W Starém może więcéj niż gdzieindziéj cześć przeszłości jest rodzajem religij dla jego mieszkańców, a przez nią przeszłość staje się prawie teraźniejszością, tak ją uobecnia przywiązanie. Tu jestem u źródła dziejów i czerpię je nie z suchych kart gdzie mi kłótnie o lata nieustannie obraz rozrzynają, ale z mogił, z ziemi, ze starych pamiątek dziadowskich, z drgającéj powieści, którą kmieć wieki powtarza, z pieśni którą nawykł śpiewać, z języka którym mówi...
Żyję z ojcami, widzę ich, słucham i idę na smętatrz by częściéj jeszcze być z niemi.
Juljusz słuchał ze wzrastającém podziwieniem téj niezwyczajnéj starca powieści, tak nią rozmarzony, tak widocznie ujęty, że i Hryć czując w nim sympatycznego słuchacza, coraz się głębiéj od serca wynurzał.
Nareście umilkł i zasępiony wlepił oczy w ziemię, przysłuchując się burzy która wrzała ciągle, i zwiększać się jeszcze zdawała co chwila. Ucichło, to znów z szalonym pędem wzrastał wicher, trzaskał drzewa, bił o góry,