Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ładowa pieczara.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w ostatnich nieszczęśliwych czasach a szczególniéj w krajach przez polskę na rusi podbitych i przyswojonych, żywioł ślachecki z powodu różnic narodowości wyrobił się zupełnie odrębny i oddzielił całkiem od ludu pospolitego. Dawniéj zasłużonych kmieciów panowie do herbów nawet przyjmowali, a Batory poczciwéj swéj wieśniaczéj piechoty pod Pskowem i Połockiem wyślachcił niemało. Jeszcze w odleglejszych wiekach Polski, kmieć nie był wcale poniżony, ani spodlony jak w najbliższych nas czasach wyjątkowo bywał; bo ogólnie rzeczy biorąc nigdzie u nas niebyło ucisku, nigdzie takiéj niewoli jak na zachodzie, choć zachód niepojmując instytucij naszych, wiecznie nam je wyrzucał. Uwierzyliśmy obcym i o tym ucisku, papugi powtarzaliśmy za niemi!
Jak tajemnie sączące się strumyki wielką podsycają rzekę, tak lud niewidocznie wyborem swym zasilał ślachtę. Wiedzieli nieraz panowie o uślachcającym się chłopie i milczeli, bo czuli, choć sobie z tego może sprawy nie zdawali, że ślachectwo głównie się zasadza na poświęceniu dla kraju, a kto w ja-