Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie wierzę...
— Trupem jesteś powtórzył duch znowu i zamilkł.
A potem mówił powoli.
— Dla czego nie mogąc doczekać jutra nie zajrzysz do wczora? Z końca w koniec przez tę xięgę wije się myśl jedna, nie doczytasz ostatka, zwróć się do początku... Jestli tam co innego nad to co było wczoraj i co będzie jutro, zawsze jedno i niezmienne?
Czemu nie płakałeś nad Rzymem, gdy się padać zdawał mając się odrodzić? czemu nie rozpaczałeś nad Kartagą i nad Troją? Przecież z gruzów wyniesione Bogi, i wyszli starce i wybiegły dzieci, przeszłość i przyszłość, wspomnienia i nadzieje... przecież z mogił powstawały trupy, z ruin grody... a nic nie umarło...
I znikł duch, a człowiek obejrzał się