Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— I sen i życie i wszystko... prawdą jest — jutro, odparł duch. Ty czynisz jako ludzie złej wiary czynić zwykli, którzy z wielkiego dzieła wystrzygają paradox i rzucają nim w głowę pisarzowi... czytajże xięgę do końca...
— Nie stanie życia...
— Załóż xięgę gdzieś przestał i oddaj ją następnemu pokoleniu, ono znajdzie zagadkę xięgi żywota.
— A ja? spytał człowiek.
— Dla czego ty! czemu ty sam masz dojść do ziemi obiecanej prawdy? Wstąp na wyżynę a ujrzysz ją, ale nie dosięgniesz jej, boś zwątpił o Bogu.
— Nie widzę jej z wyżyny! tęsknie płakał człowiek...
— Powinieneś ją czuć...
— Nie czuję...
— Powinieneś w nią wierzyć...