Strona:Impresye (Zbierzchowski).djvu/27

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.
    27
    IMPRESYE


    Wizya.

    Noc... przez stłoczone chmurami niebiosy
    Ciemność bezkresna spływa na świat cały,
    Wiatr jęczy dziko wśród załomów skały,
    Niby z otchłani potępionych głosy.

    Tam, gdzie ku niebu sterczą gór kolosy,
    Ogromne oczy w przestrzeniach się chwiały
    Martwe — świecące jak złote kryształy —
    Okropne oczy! Na dole tłum bosy

    Nędzarzy zewsząd ciśnie się i tłoczy —
    Wrzask — jęki — wycia. Wychudłych tysiące
    Ramion wskazuje na źrenice lśniące

    Tajemnych oczu — A te wielkie oczy
    Mgłą zaszły białą i dwie łzy z pospiechem
    Spłynęły w przepaść — — — Tłum zahuczał śmiechem...