Strona:Iliada3.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ILIADY
XIĘGA IV.
Przekładania X. Nagurczewskiego.

Zgromadzeni bogowie na wspaniałéy sali,
Złotolite w krąg trony swe pozasiadali:
Hebe bogini słodkie lała im nektary,
Koleynemi się wzaiem raczyli puhary,
Oczy na mury Troi maiąc obrócone,
Wtém rzecze niebowładca drażniąc własną żonę;
„I cóżto! Menelaus dwie liczy boginie,
Pod których iest obroną, Junonę co słynie
W Argos, wraz z nią Palladę przemożną, a obie
Ztémwszystkiém, odbiegłszy go, tu się cieszą sobie;
Kiedy bogini któréy pieszczoty zabawą,
Na stosy idzie za swym, któremu łaskawą
Parysem nieodstępna, i teraz odparła
Ten cios, który na głowę iego śmierć wywarła:
Wzdy wygrał Menelaus. Słuchaycie niebianie!
Coli się daléy z dwiema narodami stanie?
Zgasićli woynę, lub ią na nowo poddmuchnąć?
Wszystkichli bogów zgoda, niezgodę zadmuchnąć?
Menalaus odbierze naganne do siebie
Swe pieścidło, a Troia z rumów się wygrzebie.„
Słysząc to Juno, Pallas, obrusza się srodze:
Bacznieysza Pallas gniewom swym przybiera wodze,