Strona:Ignacy Mościcki - Autobiografia (kopia nr. 1a) - Rozdział 01 - 701-074-001-001.pdf/008

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bie wówczas, że smak mój w formowaniu życia prywatnego odbiega zupełnie od tego na co patrzyłem w Skierbieszowie; odpowiadało mi bowiem życie proste i skromne, a wszelki przesyt w jedzeniu i piciu nie był w moim guście. Mieszkanie, które nie budziło żadnej zazdrości w otoczeniu, najbardziej mi dogadzało, — czułem się w nim dobrze. Uważałem natomiast, że gmachy publiczne, dostępne dla szerszej publiczności, powinny być stawiane z uwzględnieniem najwyższego piękna.
Z tych samych racji, nie nosiłem na sobie niczego ze złota i nawet wytworzyła się we mnie pewnego rodzaju próżność w przeciwnym kierunku: bałem się, aby mnie nie posądził ktoś, że się lubuję w drogocennościach.
Moja psychiczna wrażliwość w tym kierunku postąpiła w końcu tak daleko, że stałem się zupełnie obojętny na wszelkie posiadanie na własność czegokolwiek cennego, jak naprzykład pięknych dywanów, stylowych mebli, dzieł sztuki i t.p.
Po ukończeniu szkoły średniej, miałem znowu przykład rygorystycznego panowania nad sobą. Byłem zapalonym myśliwym. Razu pewnego, po zastrzeleniu sarny, podbiegło do mnie małe sarniątko i odniosłem wrażenie, że łzy roni. I to była kropla, która przelała kielich. Od tej chwili postanowiłem więcej nie polować, bo sądziłem, że należy uwolnić się od tej "dzikości" atawistycznej. Postanowienie swoje wykonałem i przez 40 lat nie strzelałem do zwierzyny. I dopiero, będąc Prezydentem, wziąłem znowu udział w polowaniu w lasach spalskich. Jako gospodarz musiałem towarzyszyć licznym zaproszonym przedstawicielom państw zagranicznych. Przy tej sposobności doświadczyłem, że w lesie na polowaniu nadzwyczajnie się odpoczywa, bowiem troski nie nachodzą myśliwego.
Postanowiłem zatym powrócić znowu do myśliwskiego sportu. "Dzikość atawistyczna" nie przeszkadzała mi więcej, gdyż wiele lat upłynęło od