Strona:Ibanez - Czterech Jeźdźców Apokalipsy 02.djvu/012

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

go bohatera, zachowywał tragiczne milczenie. Wszyscy widzieli poza tym trupem obraz ojczyzny.
Następnego dnia, zrana, niebezpieczeństwo pierzchło. Robotnicy mówili o generałach i wojnie, pokazując sobie wzajemnie swoje książeczki wojskowe, z wyszczególnieniem daty, kiedy mają wyruszyć, skoro tylko będzie ogłoszony rozkaz mobilizacji.
— Ja jadę na drugi dzień.
— Ja pierwszego.
Żołnierze armji czynnej, przebywający na urlopie, otrzymali imienne wezwania do koszar. Wypadki następowały po sobie z błyskawiczną szybkością; wszystkie w jednym kierunku: Wojna!
Niemcy zajęli Luksemburg; Niemcy ośmielali się wkraczać w granice francuskie, podczas, gdy ich ambasador przebywał jeszcze w Paryżu, czyniąc obietnice pokoju!
Nazajutrz, po śmierci Jaures’a, 1 sierpnia, tłumy gromadziły się przed płachtami papieru, zapisanemi ręcznie, z widocznym pośpiechem. Te papiery były poprzednikami innych, większych i już drukowanych, noszących w nagłówku dwie skrzyżowane chorągiewki. „Przybywam, stało się“. Był to rozkaz powszechnej mobilizacji. Cała Francja miała chwycić za broń! I zdawało się, że piersi odetchnęły z uczuciem ulgi. Oczy jaśniały zadowoleniem. Skończone, dręczące zawieszenie! Lepszą była okrutna rzeczywistość, niż niepewność z dnia na dzień, wlokąca się jak gdyby te dnie były tygodniami.