Strona:Hugo Zapałowicz - Z Czarnohory do Alp Rodneńskich.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wycieczkę. Stąd byliśmy w domu, jakby tylko gośćmi, a szałasy pasterskie były naszemi stalszemi siedzibami.
Z początku byliśmy w kłopocie, aby nie popaść w ponowne podejrzenie, żeśmy inżynierami. Wszak miałem dwa aneroidy, termometry, a przeto instrumenty, które podczas pobytu w domu ustawiałem po kilka razy na dzień. Gospodarze przyglądali się z ciekawością, co robię i pytali o przeznaczenie instrumentów. Objaśniałem, że za ich pomocą można się dowiedzieć, czy będzie pogoda, czy słota, zataiwszy jednak, że się niemi głównie mierzy także wysokości. Odtąd męczono nas wciąż pytaniami, czy przyrządy nasze wróżą pogodę, lub słotę? Ponieważ mię jednak aneroidy często zawodziły (szczególnie na miejscu, gdzie nie znałem normalnego stanu barometrycznego) i wskutek tego często źle przepowiadałem, gdyż przez pierwszych pięć tygodni czas był przeważnie słotny, przeto z czasem przestano mi wierzyć, tak, że gdy z końcem sierpnia podskoczyły nagle aneroidy i stała się pogoda zapowiadała, co też rzeczywiście nastąpiło, jeszcze mi wciąż nie wierzono.
Odbywaliśmy przeto w czwórkę wycieczki po Czarnohorze i już w pierwszym miesiącu zwiedziliśmy ważniejsze szczyty i doliny, od Pip Iwana aż po Howerlę, od Żabiego po wieś Bogdan na Węgrzech.
Do tylu opisów Czarnohory pozwolę sobie kilka jeszcze uwag dorzucić.
Czarnohora jest nazwą zbiorową potężnego wydłużonego pasma górskiego, które się od Howerli poczyna a kończy na Pip Iwanie, biegnąc w kierunku południowo wschodnim. Stanowi ono przez całą swą długość główny dział wód i granicę między Galicyą a Węgrami i wyseła na tę stronę Prut, oraz kilka większych potoków, które w niewielkiej odległości od jej podnóża wody swe do Czeremoszu Czarnego zlewają, zaś z węgierskiej strony zasila źródła Cisy.
Główny trzon, czyli niepodzielona podstawa Czarnohory jest bardzo wysoko wyniesiona, gdyż różnica między szczytami a przypadającemi między niemi przełęczami jest stosunkowo bardzo małą, co jeszcze później przy sposobności wykażę, Szczyty i grzbiety są tu szeroko roztoczone i zaokrąglone, a gdy między niemi nie ma nigdzie niskich przełęczy i wcięć głębokich, przeto zbywa Czarnohorze na tej rzeźbie i grze linii, śmiało zatoczonych, która nas w Tatrach tak zachwyca. Nawet Howerla, najwyższy i najsmuklejszy szczyt i mająca formy najwięcej wybitne, nie robi z powodu zbytniego wygładzenia stoków większego wrażenia. Ta właśnie bezkształtność szczytów cechuje również Czarnohorę. Tu jakby się przyroda wahała jeszcze, jaki ma kształt nadać górom, według jakiego wzoru wykonać ich rzeźbę.
O ile nas jednak zewnętrzny rysunek Czarnohory mniej zachwyca, o tyle piękniejszemi i w swym rodzaju nieprześcignionemi są wnętrza jej głębokich dolin i skalistych kotlin. Dość tu wspomnieć o kotlinie Gadżyny, Kizich Ułohów, o kotlinie, skąd Prut wytryska i t. d. Jakież tu cudne piętrzenie się skał, co za dziki romantyzm!
Co do szaty roślinnej Czarnohory, uderzają przedewszystkiem dwa czynniki, dwie formacye roślinne swoją obfitością i zajmowaniem ogromnych przestrzeni, t. j. formacya drzew i traw: lasy i nad ich górną granicą położone połoniny.
Lasy tworzy świerk, podczas gdy inne drzewa, jak jodła, buk, klon jaworowy i jarząbek, odgrywają bardzo podrzędną rolę w państwie leśnem. Jakież to rozległe głuche bory świerkowe zalesiły n. p. okolicę Prutu, gdzie ten jeszcze jako młodzieniaszek zaledwie odbiegłszy kolebki swej wysoko zawieszonej na Czarnohorze pędzi i skacze po skałach i progach, a wciąż jeszcze pod okiem Czarnohory! Podobne lasy ciągną się i po węgierskiej stronie nad Cisą i jej dopływami. W takich to głębokich ustępach borów napotyka się legowiska niedźwiedzi. Jakby się widziało, jak się niedźwiedź urządzał. Najprzód wybrał miejsce zaciszne, równe,