Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

krew, a Bodenbach zmierzył Beissera od stóp do głowy. Potem rzekł dobitnie.
— Pewny jestem, że panna Truda także nie zrozumiała dowcipu, a tylko udaje. Nie mogę sobie wyobrazić, by dziewczyna szesnastoletnia była w stanie śmiać się ze świństwa tego rodzaju.
Było to dość wyraźne. Obrażony Beisser wysunął dolną szczękę, a Truda rzekła.
— Drogi radco, żyjesz pan w minionej epoce!
Ellen odciągnęła ją na bok, by zyskać wyjaśnienie tego, czego nie zrozumiała.
Oni zostali znowu sami i trwali w milczeniu. W atmosferze salonu, napełnionego teraz dymem papierosów, czuli, że myśli mają jednakie.
Wszystko tu zwało się Ernö Szalay. Ten Dr. Beisser, ta osławiona potwornie rozwódka Melitta Kraus, Edyta Zwerenz, której mąż nieustannie wyszachrowywał olbrzymi majątek gdzieś na Bałkanach, ten p. Adolf Reich… wszyscy byli jego znajomymi. Papierosy, które palono sprowadzał z Szwajcarji, likiery z Holandji. Pełnił powietrze, władał rozmową, był tutaj królem i matadorem.