Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pan Szalay poczerwieniał, a w poprzek czoła zarysowała mu się gruba żyła. Ale Ernö Szalay umiał władać sobą i odparł ze śmiechem:
— Oczywiście, więcej korzyści przynosi wysiadywanie na stołku od dziesiątej do trzeciej, obyczajem biurokratów. Może wymyślałeś pan dodatki drożyźniane… co, kochany radcuniu?
— Pan ich płacił nie będziesz, panie Szalay,— odrzekł radca — tylko inni, ludzie pracujący naprawdę.
Jawili się coraz to nowi goście, pośród nich piękna wdowa Melitta Kraus i słynny kompozytor operetek Gustaw Bruckner. Wszyscy przeszli do jadalni, gdzie usługiwali Marja, wykrygowana niby teatralna subretka i Edward dostojny, niby lord. Elżbieta dozorowała, zaś Truda Koritschoner i Ellen rzuciły się na cukierki, nie baczne rozpaczliwej miny pani Lehndorff. Żując czekoladki, flirtowała Truda jednocześnie z kompozytorem, jak doświadczona kobieta światowa.
Punkt centralny stanowił jednak Ernö Szalay miljarder, bohaterem zaś był radca policji,