Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wzgarda ta głęboka musiała przepoić krwawą nienawiścią i doprowadzić do szału tego, który patrzył, jak istota najdroższa zostaje sprzedana za skradzione przez nabywcę pieniądze.
W niewielu zdaniach, wezbranych silnem uczuciem skreślił obrońca nastrój duszy oskarżonego, od chwili ślubu. Z minuty na minutę stan ten pogarszał się, oczywiście, przez całe trzy godziny, aż doszło do czynu rozpaczy.
— Bodenbach — zakończył obrońca — przybył z Ameryki, czując, że wina jego domaga się kary. Pan prokurator, mówiąc nawiasem, powtarza tylko własne jego słowa. Sędziowie z ludu! Czyn został już odpokutowany przez długotrwałe śledztwo i tę oto rozprawę! Waszem, panowie, Szczytnem zadaniem nie jest sądzenie, czy karanie, ale oczyszczenie z winy. Nie proszę was, byście uznali oskarżonego niewinnym, ale tylko, byście w wyroku swym dali wyraz przekonaniu, że popełniając zbrodnię, nie był panem zmysłów swoich.
Ponieważ prokurator zrzekł się odpowiedzi, a oskarżony wszelkich oświadczeń dodatkowych, przewodniczący udzielił pouczenia prawnego,