Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie! Wszakże widział wyraźnie, wydrukowane czarno na białem:

THEO BODENBACH!.

Jestem samotna, opuszczona i bezradna w Nowym Jorku. Adres mój podadzą ci w Administracji tego dziennika, gdy wymienisz moje pełne nazwisko. Elżbieta.

Rozwarłszy szeroko oczy, przeczytał Theo kilka razy ogłoszenie.
— Elżbieta! Elżbieta była tutaj, opuszczona, samotna, bezradna. W ołała go, potrzebowała, tęskniła doń!
Wzrok mu przysłoniła mgła krwawa, a na jej tle ujrzał lube oblicze Elżbiety. W ciągu ułamka sekundy przewinęła się przed nim cała przeszłość. Dzikie obrazy jęły tańczyć szaleńczo ukazując to, co było przed długiemi miesiącami, po tamtej stronie oceanu.
Nagle uświadomił sobie tylko to, że ona go potrzebuje i przyzywa do siebie, na ratunek!
Nie mógł stracić chwili czasu, zapragnął spieszyć do niej, bez względu co potem nastąpi i jak się ukształtuje życie.