Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

We śnie i na jawie ścigały go wspomnienia wydarzeń, będących przyczyną ucieczki z ojczyzny, zaś tęsknota za Elżbietą wzrastała chwilami do tego stopnia, że radłby był porzucić wszystko i wracać do Wiednia.
Wśród nowych kolegów biurowych, oraz współmieszkańców pensjonatu miał ustaloną opinję dziwaka i samotnika. Czyż być zresztą mogło inaczej? Często, będąc zatopiony w myślach nie słyszał co ktoś do niego mówi, to znowu zrywał się od obficie zastawionego stołu, wybiegając na ulicę bez kapelusza, albo przedsiębrał samotne spacery nocami.
Nie otrzymywał wcale wieści z ojczyzny, ani też listów, czego unikał starannie. Nie czytywał dzienników wiedeńskich, wystrzegając się Austrjaków, przybywających do Ameryki, a nawet opuścił pewien pensjonat, gdyż zamieszkał tam jakiś świeżo przesiedlony Wiedeńczyk, który twierdził, że go napewno zna z widzenia.
Teraz, o dusznym i parnym poranku, przerzucając liczne dzienniki, dumał Bodenbach, gdzie ma spędzić swój, dwutygodniowy urlop.