Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ler dziarski co się zowie, prastary ród szlachecki, posiada ogromne obszary ziemi w Czechach i Bawarji, a przytem młodzieniec miły nadzwyczajnie.
No, a Petermann to podobno krezus, przytem genjusz i krążą pogłoski, że pewna księżniczka angielska zakochała się w nim na zabój. Trudno ci będzie decydować, moje dziecko!
— Nic łatwiejszego, ojczulku! — odrzekła. — Pierwszemu odmówiłam już, a drugiemu powiem to samo dziś jeszcze.
Generał Lehndorff obruszył się mocno na to rozstrzygnięcie. Dłoń, którą obłupywał jajo zadrżała, a pomarszczoną twarz okrył ciemny rumieniec.
— Muszę wyznać otwarcie, — powiedział — że mnie to bardzo dziwi. Jesteś bardzo bogata, ale to nie dowód, by odrzucać bez namysłu tak świetne szansy.
Elżbieta u jęła głowę w obie ręce.
— Daj pokój, ojczulku! — powiedziała. — Nie chcę, poprostu i koniec. Ten jeden dzień burzy czerwcowej dał mi raz na zawsze prawo czynić to, co chcę, a nie to com powinna...