Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

uczyniła Elżbieta i pytał, czy wolno mu starać się o jej rękę.
Zadumana, uśmiechnięta smętnie, patrzyła przed siebie, myśląc.
— Biedny chłopiec! Wszyscy oddają mi serca swoje, nie wiedząc w jakiej żyję rozterce i udręczeniu.
Wszedł generał, pocałował córkę w czoło i zasiadł wygodnie obok niej.
— I cóż, Elżbietko, — rzekł — to dzień prawdziwie uroczy. W czesnym rankiem wyjechałaś konno, pozwalając zalecać się sobie pięknemu hrabiemu, a zaraz przy śniadaniu otrzymujesz bukiet godny primabaleriny. Czy wolno wiedzieć jak się zwie ofiarodawca?
— Oczywiście, ojczulku! Helmut Petermann przysłał mi te kwiaty, wraz z oświadczynami. Ale nie jest dzisiaj pierwszym. Hrabia Egon ofiarował mi pomiędzy galopem i kłusem serce swoje.
Zaciekawiony wielce generał spojrzał na córkę pytająco.
— To zaiste trudna sytuacja! — rzekł po chwili. — Thunwald jest świetną partją, kawa-