Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

już skłonny do kokieterji. To człowiek w całej pełni słowa serdeczny i naturalny! Może trochę przeczulony i nazbyt wytworny... ale on ma rację, to się stać nie może! A teraz, drogi hrabio Egonie, sądzę, że czyniąc wspólne przejażdżki konne jutro, pojutrze i codziennie, będziemy rozmawiali o rzeczach miłych, wesołych, o wszystkiem, tylko nie o miłości... nieprawdaż?
Bez słowa ucałował hrabia podaną sobie dłoń Elżbiety i pojechali dalej lekkim kłusem.
Gdy Elżbieta usiadła do śniadania na ogrzanej, oszklonej terasie, skąd się słał rozległy widok na park i pobliskie wzgórze lesiste, znalazła na stole pęk prześlicznych, świeżo rozkwitłych róż białych, oraz list.
Otworzywszy kopertę przebiegła oczyma wiersze pisane charakterem znanym sobie dobrze. Pisał współwłaściciel nadreńskich, oraz austrjackich kuźnic, człowiek bardzo bogaty, który od niedawna bywał u Lehndorffów.
W niewielu serdecznych, taktownych, dobrze dobranych wyrazach, skreślił Helmut Petermann głębokie, niezatarte wrażenie, jakie na nim