Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XIV.

Jeździec i amazonka pędzili wyciągniętym kłusem przez ośnieżone aleje zw ierzyńca w Leinz, tak że biedny Troll zaledwo mógł im nadążyć. Ale piękny, smukły pies-owczarz raz poraź płatał figla jeźdźcom i tam, gdzie aleja tworzyła zakręt, pędził na przełaj przez łąkę, skracając w ten sposób znacznie drogę. Z pełnem oburzenia szczekaniem w padał na jadących, skacząc na jasnego kasztana damy, tak że koń ciskał się potrosze i wpadał w stępa, Elżbieta Lehndorff, pochylona w siodle gładziła łagodnie głowę psa, mówiąc do towarzysza swego, hrabiego Thunwalda.
— Biedny Troll jest w pełnem prawie złoszczenia się. Skądże ma czynić takie wysiłki, dlatego tylko, że mamy ochotę jechać galopem?