Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Konie stąpały teraz blisko siebie, a Elżbieta podjęła na nowo.
— Wiesz pan, hrabio, taka poranna przejażdżka konna zalicza się do najpiękniejszych chwil życia i jesteśmy wprost niewdzięczni, zapominając w kilka godzin potem o niej, jakby nigdy nie istniała.
Jasnowłosy, czesko-niemiecki arystokrata, o szczerem, sympatycznem obliczu, pomyślał chwilę, potem zaś rzekł.
— Zapominać może pani chyba tylko, pani Elżbieto! Te wspomnienia stanowią całą niemal treść mego życia. Krótki czas pobytu razem, to jedyne moje lekarstwo w przykrych godzinach, jakie tak często przecierpieć trzeba.
Elżbieta nie odrzekła nic, a hrabia Egon Thunwald ciągnął dalej:
— Elżbieto! Owdowiałaś pani przed pół rokiem zaledwie, wiem jednak, że nie bolejesz z powodu straty męża i to słusznie, bowiem nie uczynił pani żoną swoją. Z jakiego tedy powodu wymykasz mi się pani, ile razy zadaję pytanie decydujące? Wiesz dobrze, Elżbieto, że pożądam cię całem sercem, wiesz pani, chociażbym