Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Karol.
Ciotuniu, zapewniam..., że jestem zasmucony losem zębów cioci...
Pani Makmisz.
Dobrze, zwróć więc mi je.
Karol (pokazując ręce).
Nie mam ich, ciotuniu! Nie mam nic... a pozatem, jak się mają włosy cioci?...
Pani Makmisz.
Milcz, nie potrzebuję twych głupich przepraszań; zwróć mi moje zęby i moje loki...
Karol.
Zapewniam ciotunię, że nie mam Ich; ciocia zresztą sama widzi.
Ciotka obejrzała go, poszukała wszędzie, lecz napróżno.
Betty.
Proszę pani, pani nie chce uwierzyć w istnienie czarownic; jednak jest bardzo możliwe, że to one zabrały zęby pani i loki.
GŁupiaś! — oburzyła sięę pani Makmisz, po-

    czarownice mieszkają po większej części w dolinach, obok źródeł, strumieni i rzek. W tych dolinach często można widzieć pierścienie przygniecionej trawy, jakbdyby była przez kogoś podeptana; nazywa się to „fairy's ring“, co znaczy „pierścienie czarownic“; przypuszczają, że czarownice przychodzą tu w nocy, aby urządzić korowody, a trawę psują właśnie ich małe stopki. Ludzie, którzy twierdzą, że widzieli czarownice na własne oczy, wyobrażają je sobie i przedstawiają w opowiadaniach, jako bardzo małe istoty.