Strona:Hermann Sudermann-Kuma Troska.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
8
KUMA TROSKA.

rzy chwiejnym krokiem podeszła do jej łóżka. Odrazu bez ceremonii ujęła jej rękę i przemówiła cichym, stłumionym głosem.
— Zamilczałam moje nazwisko, kochana pani, bom się lękała, że mnie nie zechcesz przyjąć może, jeśli się dowiesz naprzód kim jestem. A i teraz najmilej by mi było pozostać nieznaną. Niestety, przypuszczać muszę, że już nie będziesz mogła spojrzeć się na mnie życzliwie, skoro ci wymienię moje nazwisko.
— Niema człowieka na ziemi, któregobym nienawidziła, odrzekła pani Elżbieta, — a cóż dopiero gdy chodzi o nazwisko.
— Nazywam się Helena Douglas, — wymówił gość z cicha, silniej uścisnąwszy rękę chorej.
Elżbiecie łzy się puściły, przybyła jednak, jak by była dawną przyjaciółką, otoczyła ramieniem jej szyję, ucałowała ją w czoło i wymówiła cichym swym, pieszczotliwym głosem:
— Nie miej pani do mnie żalu. Los chciał żebym ja ciebie z tego domu wyparła, alem ja temu nie winna. Mąż mój pragnął mi zrobić niespodziankę, bo nazwa tego majątku jest jednobrzmiącą z mojem imieniem. Cała radość moja prysła natychmiast, skoro się dowiedziałam w jakich go nabył warunkach, i ile pani w tych podwójnie dla siebie ciężkich czasach wycierpieć musiałaś. Wówczas ciągnęło mnie coś, żeby ulżyć memu sercu osobistą proźbą o przebaczenie mi tego zmartwienia i zgryzoty, którą pani sprawiłam i jeszcze