Strona:Hermann Sudermann-Kuma Troska.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
9
KUMA TROSKA.

sprawiać będę musiała, boć czas ciężkiej próby jeszcze dla pani nie minął.
Pani Elżbieta mimowolnie jakoś pochyliła głowę na ramię nieznanej kobiety i płakała w milczeniu.
— A może i przydam się pani na co, mówiła tamta dalej, tem chociaż przynajmniej, że zdejmę pani z serca nieco goryczy. My kobiety lepiej się jakoś umiemy porozumieć niż gwałtowni, surowi mężczyźni. Wspólne cierpienia ciążące na nas wszystkich czynią nas sobie wzajem bliższemi. A przede wszystkiem jedno: mówiłam już z moim mężem i proszę panią w mojem i jego imieniu, dom ten tak długo uważać za swoją własność, jak długo ci się tylko będzie podobać. My zimę po największej części spędzamy w mieście a oprócz tego mamy jeszcze drugi majątek, w którym mamy zamiar osadzić rządcę. Widzisz więc pani, że nam najmniejszej nie sprawicie różnicy a co najwyżej wyświadczycie przysługę, jeśli pozostaniecie tu z pół roku jeszcze przynajmniej lub i dłużej i nieco zechcecie doglądać tego gospodarstwa jak dotąd doglądaliście.
Pani Elżbieta nie dziękowała, ale spojrzenie, które z po za łez podniosło się na nieznajomą, było dostateczną dla niej podzięką.
— A teraz bądźmy napowrót wesołe, kochana moja pani, — mówił gość dalej, — i jeśli kiedy w przyszłości potrzeba ci będzie rady, pomyśl zawsze, że jest tu ktoś, który niejedną ma wzglę-