Przejdź do zawartości

Strona:Henryk Szuman - O społeczeństwie poznańskiem.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pochodzą od jakiegoś przeciwnika idei katolickiej, ale od człowieka, który życie jej poświęcił i który spodziewał się znaleść w zakonie jezuickim upragniony jej ideał!
— Co budzi w naszem społeczeństwie tęsknotę do tej najwstrętniejszej z ludzkich instytucyi? Odpowiadają: boimy się socyalizmu. Nie bójcie się rodacy! Socyalizm nie jest, jak wasi „wielcy” głoszą, chorobą społeczną, ale koniecznym wynikiem przesilenia społecznego, spowodowanego wprowadzeniem maszyny do przemysłu. Tylko tam, gdzie wielki przemysł się rozwinął, tylko tam i nigdzie zresztą znajduje socyalizm warunki bytu. Postarajcie się najprzód o wielki przemysł, a potem wolno wam będzie obawiać się socyalizmu.
To przerażenie, jakie chwyta nasze społeczeństwo na samą myśl o socyaliźmie, jest częściowo winą tych, co uważają za swój obowiązek trzymać nas dalej w ciemnocie i przedstawiają go jako identyczny ruch z anarchizmem, z którym on nie ma nic wspólnego, częściowo skutkiem naszego zapoznawania spraw ekonomicznych i tego wielkiego przewrotu, co obecnie świat wstrząsa w posadach, aby mu nową przyszłość zgotować.
Ogromny odłam ucywilizowanej ludzkości jęczy od pół wieku skutkiem przeobrażenia przemysłu przez maszynę w twardej walce o byt, w pracy nad siły — bez wytchnienia. Ten ciężar okropny, którego pod groźbą głodowej śmierci na chwilę zrzucić im nie wolno, co chyli im barku ku ziemi, trawi zdrowie, młodość i zawcześnie targa siły żywotnie; ten ciężar, do którego dla podłego zysku niemiłosiernie zaprzężono dzieci i kobiety i podkopano moralność stanu robotniczego — on to wywołał protest uciemiężonej ludzkości — a protest ten zwie się — socyalizmem. I jeżeli za wieje jest żądać od człowieka, aby za marną cenę, wystarczającą zaledwie na najkonieczniejsze potrzeby życiowe zamieniał się w bydlę robocze i patrzał jak inny bogaci się jego pracą i żyje w najwymyślniejszych rozkoszach zbytku, gdy on i dzieci jego suchy chleb z żarłocznością połykają, — i jeżeli nikt nie ma prawa, ponieważ przełom społeczny postawił go w możności wyzyskiwania innych, zgarniać bez wysiłku owoce twardej, krwawej pracy mas, rzucając im ze swej sardanapalowej uczty żywota zaledwie kości do ogryzienia — to protest ten jest słuszny.