Strona:Henryk Szuman - O społeczeństwie poznańskiem.pdf/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gdyby religijność społeczeństwa była probierzem moralności, bylibyśmy najlepszym narodem pod słońcem — a u nas człowiek nieposzlakowany należy do rzadkości. Religja jest metafizyką tłumu. Człowiek, atom krótkotrwały, a patrzący duchem w nieskończoność, drzy na myśl zniszczenia i widząc bezdeń nicości przed sobą, zasłania ją sobie ścianami, malowanemi w barwne kwiaty nieśmiertelności.
Jeżeli jednak katolicyzm jest wykrzywieniem chrześcijaństwa, to jezuityzm jest tą odnogą katolicyzmu, w której owa krzywizna i zwyrodnienie szczytu swego dosięgły. A ponieważ similis simili gaudet, więc jest on zarazem niedościgłym celem ujawnionych marzeń naszego społeczeństwa. U nas łamią się zazwyczaj szlachetne zamiary o brak zgody i wytrwałości — ale gdy chodziło o wprowadzenie Jezuitów do kraju, wystąpiło nasze społeczeństwo z niebywałą zgodnością. Długie kolumny podpisów drukowane ze skrzętnością przez Dziennik Poznański świadczyły o niewymownej tęsknocie naszego społeczeństwa do tych dobroczyńców — naszych i całej ludzkości. Jaką rolę Jezuici w naszej przeszłości odegrali, wspomniałem wyżej; czem są dzisiaj, przekonuje najlepiej nowa broszura hr. Pawła Hoensbroech, który jako zapalony wielbiciel idei chrześciańskiej i jezuityzmu przed 18luty laty do zakonu wstąpiwszy, nie dawno go opuścił. Były to podług jego zeznać lata walki szlachetniejszego umysłu przeciw nieznośnemu uciskowi ducha ludzkiego, łamiącemu potwornym systemem wszelką indywidualność człowieka. Dowiadujemy się tam o powolnem ale ciągłem i wytrwałem zamienianiu ludzi na manekiny bez woli, o szpiegowaniu wzajemnem i donoszeniu do władzy, o niepohamowanej pysze jezuickiej, przypominającej pychę owego faryzeusza z przepowieści Chrystusa, dziękującego Bogu, że nie jest jako ów celnik. Dowiadujemy się, że w przeciwieństwie do przykazań kościoła katolickiego zmuszają swych uczestników do zdawania t. zw. rachunku sumienia 104 razy na rok, i że nie szanują tajemnicy powierzonej nawet wtedy, gdy ów rachunek sumienia pod postacią sakramentu spowiedzi był dopełniony. „Któż daje” pisze hr. Hoensbroech „człowiekowi prawo wymagać od bliźniego większych i cięższych rzeczy, niż Bóg żąda od swego stworzenia?!” — A fakta te nie