Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   53   —

za to, żeś założył szkołę. W tym kraju wszelkie sympatye są zawsze po stronie ściganych. Wyobraź sobie, gdy panna Anney zapowiedziała jej, by więcej nie wpuszczała Laskowicza, to dziewczyna jeszcze się oburzyła. — Widocznie zdawało jej się, że panna Anney robi to tylko ze strachu przed policyą.
— Panna Anney dała chyba dowód, że się niczego nie boi.
— Ja też ją o bojaźń nie posądzam, ani jej, ani pani Otockiej. Ale natomiast przyznaję, że sam się o nie boję. Ten narwaniec, jeśli nawet osobiście więcej się nie pokaże, to się będzie koło nich kręcił, a co więcej pisywał listy, wszystkie zaś listy wędrują obecnie niewątpliwie do czarnych gabinetów. Gdybym wiedział, gdzie go szukać, tobym mu zapowiedział, żeby przedewszystkiem nie ważył się pisywać.
— Ja mu zapowiem i to i co innego, niech go tylko spotkam.
— Skoro był u tych pań, to może przyjść i do mnie. Mieliśmy, jadąc razem z Jastrzębia, rozmowę, której pewno mi nie zapomniał.
— Jeśli tu przyjdzie, czy pan mi daje carte blanche?
— Ani myślę. Poprzednio już zadałem ci py-