Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   51   —

cele rewolucyjne. Oni zresztą teraz ciągle chodzą po składkach.
— I te panie dały?
— Nie. Powiedziały mu, że na rewolucyę nie dadzą, a na głodnych i pozbawionych pracy posłały już, ile mogły, do jednej z redakcyi. — Jakoż tak było. Pani Otocka ofiarowała znaczniejszą kwotę i panna Anney także. Laskowicz próbował im tłómaczyć, że odmowa naraża opornych na niebezpieczeństwo, i że dlatego sam się do nich wybrał, by je od tego uchronić. Ale to nie pomogło. Był bardzo nierad i zły, zwłaszcza, że widział tylko panią Zofię i pannę Anney, bo Marynia nie wyszła. Zapowiedział jednak, że jeszcze przyjdzie.
— Niech spróbuje! — zawołał Władysław, ściskając pięści.
Lecz następnie zapytał ze zdziwieniem:
— Jakże on się do nich dostał i dlaczego go przyjęły?
— Służba męska jest w całem mieście sterroryzowana i słowa: »z partyi« otwierają wszędzie drzwi, jak najlepszy wytrych. — Ale Laskowicz nie potrzebował używać i tego sposobu, gdyż zdarzyło się, że lokaj pani Otockiej poszedł do sklepu, a wpuściła go służąca panny