Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   50   —

doszliśmy do tego, iż tylko wojna domowa mogłaby oczyścić powietrze. Tem większa tragedya w tem, że byłaby ona jednocześnie ostateczną zagładą. Ale o tem potem. Mam tak zmęczoną głowę i nerwy tak potargane, że dziś nie mogę o tych rzeczach myśleć.
Tu zadzwonił na służącego i, poleciwszy mu przygotować, mimo spóźnionej godziny, herbatę, tak mówił dalej:
— Ale i od pani Otockiej przynoszę nowinę. Uszom nie uwierzysz, gdy ci powiem, co się stało. Oto dziś po południu, przed moim przyjazdem, był u tych pań Laskowicz.
Cygaro, które palił Krzycki, wypadło mu z ręki.
— Laskowicz? — zapytał.
— Tak jest.
— Ależ jego ściga policya!
— Ściga go na prowincyi, a nie ściga go w Warszawie. Policya, tak jak oni wszyscy, straciła obecnie głowę. Zresztą w dużem mieście łatwiej się ukryć. Oczywiście, gdyby im sam wlazł w ręce, to by go capnęli.
— Ale czego on chciał od pani Otockiej?
— Według moich przypuszczeń, chciał widzieć Marynię, a przyszedł niby o składkę na