Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   33   —

nie znoszą, postrzelił go zeszłej wiosny w pojedynku.
— A, to ja wówczas słyszałem jego nazwisko: teraz sobie przypominam.
— Możeś słyszał je i dawniej, albowiem poprzednio miał kilka rozpraw o kobiety, gdyż w dodatku jest to wielki kobieciarz. Ostatecznie to szelma jest niepohamowana.
— A co do kobiet, czy dotychczas?
— To nie stary człowiek. Od pewnego czasu jest wszelako w takiej fazie, że podobają mu się nie panie, ale ich służące. Wyobraź sobie, że niedawno jeszcze tak mu wpadła w oko służąca panny Anney — ta sama brunetka, która cię doglądała trochę w Jastrzębiu, że chodził za nią czas jakiś krok w krok. Mówił, że zwymyślała go kiedyś na schodach, ale to właśnie ujęło go jeszcze bardziej.
Krzycki na wzmiance o »brunetce, która go doglądała w Jastrzębiu«, zmieszał się tak wyraźnie, że Groński to zauważył, ale nie wiedząc, co zaszło między nią a Władysławem, sądził, iż rozkochanego młodzieńca uraziła myśl, że koło panny Anney kręcą się podobne figury,