Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   235   —

opuścił kościół. Państwo młodzi mieli za dwie godziny wyjechać za granicę, ale przedtem czekał na nich w sali hotelowej obiad, na który zaproszono z krewnych pana młodego, tylko panią Krzycką z Władysławem oraz Hankę, jako jego narzeczoną i obie siostry — z dalszych zaś, Grońskiego i hrabiego Gila, jako drużbów. Obiad wraz z nieodzownymi toastami trwał krótko, poczem państwo młodzi odeszli każde do siebie i po pewnym czasie pojawili się znowu, już w ubraniach podróżnych. Rozpoczęła się zwykła przedwyjezdna krętanina, wynoszenie kufrów, drobnych tobołków i świetnych przyborów podróżnych Dołhańskiego, który i w czasie obiadu i w tych ostatnich chwilach okazywał taką zimną krew i taką flegmę, że wszyscy lordowie angielscy mogli mu jej pozazdrościć. Bez najmniejszego pośpiechu rozmawiał z paniami; wyraził żal Maryni, że nie będzie na koncercie; pani Otockiej powiedział, że w znacznej części jej zawdzięcza dzisiejsze szczęście, a następnie polecał Górki sąsiedzkiej opiece Krzyckiego i żartował z Grońskim, namawiając go, by poszedł w jego ślady.
Wspaniały ten jego spokój dziwnie odbijał od niepokoju i roztargnienia panny młodej. Na