Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   135   —

— Tak, lepiej w tej chwili nie mówić. List panny Anney rozjaśni niezawodnie ciemne strony sprawy i wytłómaczy niezrozumiałe... Jeśli chcesz go zaraz przeczytać, to sobie pójdę, a ciebie tu zostawię.
— Pilno mi do niego i właśnie dlatego muszę pana pożegnać.
— Ale tę noc spędzisz u mnie?
— Rzeczy mam spakowane, a hotele zawsze otwarte.
— W takim razie bądź zdrów i... pamiętaj, com ci powiedział: wiosłuj! wiosłuj!
Po chwili Groński został sam. Był także wzburzony, zatroskany, ale rozciekawiony do wysokiego stopnia. Gdy po wyznaniach Krzyckiego w Jastrzębiu, powiedział mu, że »młyny bogów mielą nierychło«, powiedział to tak, jak się mówi pierwszą lepszą maksymę, do której nie przywiązuje się realnego znaczenia. Tymczasem życie sprawdziło ją w sposób bajeczny, a jednak zarazem i logiczny. Bo na bajkę wyglądała tylko przemiana Hanki w pannę Anney, natomiast to, że panna Anney chciała zobaczyć i człowieka, którego, jako dziecko jeszcze, pokochała pierwszą miłością, i te miejsca, z któremi wiązało ją tyle wspomnień i serdecznych i smu-