Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   136   —

tnych, było rzeczą i naturalną i zrozumiałą. A przecie nie mogła wrócić do Jastrzębia i przebywać pod dachem Krzyckich inaczej, jak pod zmienionem nazwiskiem. I tak się stało, a później wypadki potoczyły się już własną siłą, aż doszły do tej chwili, w której trzeba było odsłonić tajemnicę. Groński wiedział już od pani Otockiej wszystko to, co mogła mu powiedzieć — i rozgrzeszał zarówno ją, jak pannę Anney, niemniej jednak rozumiał, że wytworzyło się położenie niebywałe i że splótł się taki węzeł, którego rozwiązania wprost nie można było przewidzieć. Mógł go rozwikłać tylko Krzycki, ale i on stanął nie tylko wobec nowych trudności, lecz jakby wobec nowej osoby.