Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   79   —

ogrodu, jak człowiek, który się nad czemś zamyśla, a następnie odpowiedział:
— Pesymizm... pesymizm!... Ciągle się teraz to słyszy... Tymczasem jeśli istnieje coś głupszego od optymizmu, który często uchodzi za głupotę, to mianowicie pesymizm, gdy chce uchodzić za rozum.
Dołhański rozśmiał się trochę żółciowo i zwróciwszy się do pań, rzekł, pokazując na Grońskiego:
— Niech mu panie tego za złe nie biorą. Jemu często się zdarza mówić impertynencye przez roztargnienie... To dobry, a nawet i inteligentny człowiek, ale ma nieznośny zwyczaj obracać każdą rzecz na wszystkie strony, przypatrywać jej się, zastanawiać się nad nią i monologować.
Lecz panna Marynia zaperzyła się nagle w obronie swego przyjaciela i, potrząsając imbryczkiem, który w tej chwili trzymała w ręku, poczęła mówić z wielkim zapałem:
— To właśnie dobrze, to właśnie rozumnie, to właśnie tak każdy powinien!...
Dołhański udał wielkie przerażenie i, schyliwszy głowę, zawołał: