Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   263   —

koniec małego palca. Rany były bolesne, ale nie niebezpieczne. Stangret dostał tylko obcierkę po głowie. Najciężej postrzelony był lewy lejcowy koń, który jednak z powodu małego kalibru kuli, zdołał wraz z innymi docwałować do domu i zdechł dopiero w godzinę po powrocie.
Wszystko to jednak dowodziło, że napad nie był jakąś doraźna zemstą bezrolnych rzęślewskich za obronę lasu, ale uplanowanym zamachem. Z tego powodu Groński był zdania, że pani Otocka z Marynią powinny wyjechać nazajutrz. Sam chciał odprowadzić je do kolei i wrócić. Ale one obie oświadczyły, że teraz właśnie zostaną dopóty, dopóki wszyscy nie będą mogli wyjechać. Panna Marynia pierwszy raz w życiu pokłóciła się przy tej sposobności z Grońskim i skończyło się oczywiście na tem, że on ustąpił. Zresztą wyjazd nie został na długo odłożony, doktór bowiem obiecał, że za jaki tydzień można będzie przy zachowaniu wszelkich ostrożności przewieźć rannego do Warszawy. Pannie Anney nikt nie próbował nawet doradzać natychmiastowego wyjazdu.
Na tych naradach zeszła reszta wieczoru. Koło dziesiątej doktór Szremski, zrobiwszy, co do niego należało, chciał wyjechać do miasta,