Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/270

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   262   —

tom podobać. Obecnie jednak ogarnęło go pewne zwątpienie o sobie samym, czuł bowiem, wbrew dobrej opinii, jaką miał o sobie, że było w nim coś chybionego, że w jego wewnętrznym mechanizmie brakło jakiegoś kółka, bez którego cały mechanizm nie szedł jak należy. »Jeżeli bowiem, (rozmyślał dalej), ja mogę się utrzymać na powierzchni tylko przez bogaty ożenek, a mój »genre« nie podoba się ani pani Otockiej, ani pannie Anney, ani wogóle kobietom, tedy jestem podwójnym durniem — raz dlatego, iż myślałem, że będzie się podobał, powtóre, że nie mogę się zdobyć na to, by go zmienić«. A czuł, że istotnie nie będzie się mógł na to zdobyć, i z powodu lenistwa i z obawy, by się nie wydać śmiesznym.
— A wobec tego trzeba będzie chyba skończyć na Kajetanie z przyległościami!
W kwaśnem usposobieniu powrócił do Jastrzębia i, zarządziwszy straże nocne, udał się do domu, gdzie zastał nowiny lepsze. Doktór stwierdził, że Władysław ma rozerwany lewy bark, ponieważ jednak strzał dany był z dołu ku górze, przeto kula przeszła nad szczytem płuca. Druga obsunęła się po żebrze, rozdzierając na znacznej przestrzeni skórę, trzecia zniosła