Strona:Henryk Sienkiewicz - Legjony.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tej ziemi, niegdyś świątyni wolności. Już oficerowie i żołnierze, towarzysze prac waszych i waszej waleczności są za mną! Już organizują się bataljony. Przychodźcie, towarzysze moi, rzućcie broń, którą was nosić zmuszono. Walczmy za wspólną sprawę narodów pod walecznym Buonapartem, zwycięzcą Włoch. Trofea Rzeczypospolitej Francuskiej są jedyną nadzieją; przez nią tylko i jej sprzymierzonych odzyskamy te drogie ogniska, które opuściliśmy ze łzami...“
Nastała chwila milczenia, poczem Kajetan odezwał się wzruszonym, cichym głosem:
— Więc to prawda? więc są nasze legjony?
— Są. Ta odezwa wydana, jak widzisz, jeszcze zeszłego roku. Ale przecie, nim ona nadeszła, przelatywały przez kraj wieści, że legjony nietylko już istnieją, lecz się i biją.
— Te wieści słyszałem, jak każdy inny, tylko że nie było w nich nic pewnego. Gazetom nie wolno było o tem pisać: odezwę wyłapywały rządy, więc chyba dlatego dostaliśmy ją tak późno. Tem bardziej, że my siedzimy na wsi. Wszystko to rozumiem. Ale nie pojmuję jednej rzeczy: legjony biły się przecie, lub miały się bić z Austrją, a zatem co one mają teraz do roboty, skoro w Campo Formio został zawarty pokój — i czy nie zostały już rozwiązane?
— Nie — odpowiedział Marek. — Łuczyński i stary Cywiński mają przez tajne towarzystwa wiadomości, że to jest tymczasowy pokój i że wojna znów wkrótce wybuchnie. Dlatego, mówią, rząd fran-