Strona:Henryk Sienkiewicz - Legjony.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szyderczy. Stary szambelan patrzył na niego z pewnem pogardliwem politowaniem i nazywał go: „povero Gaëtano“, a on, niepozorny syn świetnego dworaka, brał mu za złe — i jego dawne triumfy alkowiane i niewygasłą żądzę nowych. Wmawiał i wmówił w siebie, że nie lubi kobiet, a jednakże, nie zdając sobie z tego sprawy, zazdrościł ojcu powodzeń. Przedewszystkiem jednak brał mu za złe jego egoizm i cynizm. Pamiętał, jak po śmierci Markowego ojca, gdy szambelanowi doniesiono o rozpaczy pozostałej po bracie wdowy, ów rzekł: „Dziwna rzecz, z jaką ja rezygnacją znoszę nieszczęścia cudze“. Pewnego razu, przeglądając papiery pozostałe po księdzu Lagrange’u, znalazł Kajetan list tegoż, pisany do Łuczyńskiego, do Trzebuchowa, a w liście ustęp z następującą charakterystyką starego szambelana:
„...Cały jego dowcip, to tylko czkawka, powstała z przejedzenia się maksymami Larochefoucauld’a i Camforta a w gruncie rzeczy, pod tą peruką jest wielka pustka. Ni głowy, ni serca. A w miarę jak się starzeje, żyje coraz bardziej tylko tą czkawką cudzych myśli i cudzych dowcipów. Zostały mu jedynie słabości i nowsze nienawiści. Nie ma on żadnych zasad, ma tylko nawyknienia. Pozbył się wiary, a nie odrzucił jej form. Nie pozbył się natomiast przesądów. Nie zaczyna nic w poniedziałek, boi się trzech świec i, nie wierząc w Boga, pości wigilje. Czytuje Rousseau, a ekonomom każe bić chłopów w skórę. Jego przywiązanie do monarchji polega na tem, że boi się „sankjulotów“. Po ostatecznym