Przejdź do zawartości

Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   210   —

— Bwana Kubwa! (Panie wielki!) zabić lwa, zabić złych ludzi, ale nie zabijać Kalego!
Staś jednak nie zważał na jego wołanie. Czas jakiś stał, jak błędny, poczem, spostrzegłszy zbielałą twarzyczkę Nel i jej nawpół przytomne, rozszerzone z przerażenia oczy, skoczył ku niej:
— Nel! nie bój się!…
— Nel! jesteśmy wolni!…

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Jakoż byli istotnie wolni, ale i zabłąkani w dzikiej bezludnej puszczy, w czeluściach Czarnego lądu.