Strona:Henryk Sienkiewicz-Ogniem i mieczem (1901) t.3.djvu/009

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jej ręką, to się znów pchnie, albo do rzeki skoczy — nie upilnujesz nieszczęsny!
— Ty w duszy Lach, nie kozak, kiedy po kozacku nie chcesz dziewczyny zniewolić...
— Żeby ja był Lach! — zawołał Bohun — żeby ja był Lach!
I za czapkę obu rękoma się chwycił, bo jego samego ból chwycił.
— Musiała cię urzec ta Laszka — mruknęła Horpyna.
— Ej, chyba urzekła — odrzekł żałośnie. — Niechby mnie pierwsza kula nie minęła, niechbym na palu sobacze życie skończył... Jednej ja chcę na świecie i ta jedna mnie nie chce!
— Durny! — zawołała z gniewem Horpyna — toć ty ją masz!
— Stulże ty pysk! — zawołał z wściekłością kozak. — A jak się ona zabije, to co? ciebie rozerwę, siebie rozerwę, łeb o kamień rozbiję, ludzi będę gryzł jak pies. Jaby duszę za nią oddał, sławę kozacką, oddał, uciekłby za Jahorlik hen! od pułków za świat, aby z nią, z nią żyć, przy niej zdychać... Ot co! A ona się nożem pchnęła, i przez kogo? przezemnie! Nożem się pchnęła! słyszysz?
— Nic jej nie będzie. — Nie umrze.
— Jakby umarła, to jaby ciebie ćwiekami do drzwi przybił.
— Mocy ty żadnej nad nią nie masz.
— Nie mam, nie mam. Jaby wolał, żeby ona mnie nożem pchnęła — niechby i zabiła, byłoby lepiej.
— Głupia Laszka. Otby po dobrej woli przyhołubiła się do ciebie. Gdzie lepszego znajdzie?