Strona:Henryk Sienkiewicz-Na polu chwały 1906.pdf/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




Już jako narzeczona doznawała takiego uczucia, że coś się w jej życiu zmierzcha, coś gaśnie, przecina się i zamyka, więc to narzeczeństwo nie budziło w jej sercu radości. Zgodziła się na nie tylko dlatego, że taka była wola Pągowskiego i że tak jej nakazywała wdzięczność za opiekę, a bardziej jeszcze z tego powodu, że po odjeździe Jacka została w jej sercu tylko gorycz i żal i uraza i ta bolesna myśl, że prócz tego opiekuna nie ma nikogo i że gdyby nie on, byłaby jak podróżna sierota, zabłąkana śród ludzi obcych i nieprzyjaznych. Aż oto nagle grom uderzył i w to ognisko, przy którem miała zasiąść w jakim takim, chociażby w smutnym spokoju, i nie