Strona:Henryk Sienkiewicz-Na polu chwały 1906.pdf/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




Jakoż postanowił Marcyan sam oświadczyć pannie Sienińskiej, że Bełczączkę może zawsze uważać za dom własny, ale odłożył tę rozmowę aż do czasu ukończenia ceremonij pogrzebowych, pierwej bowiem chciał pogadać z ojcem, który z powodu procesów, jakie przez całe życie prowadził, znał się na prawie i umiał zapobiegać z góry wszelkim trudnościom. Obaj byli zresztą przekonani, że sprawa ich jest dobra, więc na drugi dzień po wypadku, właśnie w chwili, gdy pana Pągowskiego wkładano w trumnę, zamknęli się w bocznej izbie i poczęli z równie dobrą otuchą uradzać.