Strona:Henryk Sienkiewicz-Na jasnym brzegu.pdf/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale malarz odpowiedział wymijająco:
— Pani ma słuszność... Jeśli tak, to Kresowicz powinien odejść...
— Dziś też porachuję się z nim i będzie koniec.
Poczem umilkli, słychać było tylko strzały de Sintena i Węgra.
Swirski jednakże nie mógł jej darować tego uśmiechu, który schwycił w przelocie. Mówił sobie wprawdzie, że pani Elzenowa postąpiła z Kresowiczem tak, jak była powinna, i że niema o co się drażnić — a jednakże w duszy odczuwał rozdrażnienie coraz większe. Niegdyś, na początku jeszcze znajomości z panią Elzenową, widział ją raz jadącą na rowerze: ona jechała kilka kroków naprzód, za nią zaś podążał Sinten, młody Kładzki, Porzecki, Wilkisbej i Waxford. Na Swirskim grupa ta uczyniła wówczas fatalne wrażenie, jakiegoś zwierzęcego pościgu samców za samicą. Obecnie obraz ów stanął