Strona:Henryk Sienkiewicz-Na jasnym brzegu.pdf/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mu jak żywy w pamięci i wrażliwa, artystyczna jego natura poczęła cierpieć naprawdę. »Ostatecznie to tak jest, mówił sobie: za nią biegną wszyscy, i gdybym ja przewrócił się przez jaką przeszkodę, toby jej dobiegł następny!«...
Lecz dalsze rozmyślania przerwała mu pani Elzenowa, której poczęło być w cieniu chłodno, i która oświadczyła, iż pragnie rozgrzać się nieco na słońcu.
— Pójdźmy do mieszkania i niech pani weźmie okrycie — rzekł, wstając Swirski.
Poczem ruszyli z powrotem na górny taras, ale w połowie schodów ona zatrzymała się nagle:
— Pan ze mnie niekontent — rzekła. — Co ja zawiniłam i czy nie postąpiłam jak trzeba?
Na to Swirski, który uspokoił się nieco przez drogę, i którego ujął jej niepokój, odrzekł: