Strona:Henryk Sienkiewicz-Na jasnym brzegu.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niej ławce powozu siedziało dwóch jej chłopców, wyglądała w tej chwili jak młoda dziewczyna, której źrenice nie mogą znieść pierwszego blasku miłości. Poczem umilkli oboje; z dołu tylko dolatywały rozwiane dźwięki muzyki.
Tymczasem zdala na morzu, przy samem wejściu do zatoki ukazał się pióropusz dymu i wnet uroczysty, pełen ciszy nastrój został zamącony przez Remusa, który, zerwawszy się z siedzenia, zawołał:
Tiens! le Fohmidable!
Pani Elzen rzuciła niechętne spojrzenie na młodszego ze swych bliźniaków. Żal jej było tej chwili, w której każde następne słowo mogło stanowczo zaważyć w jej losach:
Remus — rzekła — veux-tu te taire?
Mais maman c’est Fohmidable!
— Co za nieznośny chłopak!
Pouhquoi?