Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Rok temu, drogi Jasiu.
— My to najlepiej rozumiemy, co znaczy gospodarstwo!
— A tak, właśnie dlatego, że siedzimy w Warszawie.
— Możemy zatem ocenić, jak małe mamy dochody.
— Zresztą, z raportów naszych ekonomów...
— Wiesz, Misiu, my jesteśmy męczennicy!
— Znosimy to z rezygnącyą: „noblesse oblige!
— Ktoś dzwoni.
— Niech sobie dzwoni. Jeżeli wierzyciel, nie oddam mu ani grosza; owszem, zabawimy się. Franciszek, puszczać!
Po chwili Franciszek, lokaj, otworzył drzwi panu adwokatowi Maszko. Był to młody jeszcze człowiek, który pracą doszedł do kawałka chleba i wszystko sobie tylko zawdzięczał. Prócz adwokatury, zajmował się rozmaitemi interesami i miał się dobrze. Ale że pochodził z mieszczan z Przytyka, szukał tedy bardzo naturalnie związków z szlachetną młodzieżą, któ-