Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/444

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gami straszysz, chleb mu odebrawszy. A wszyscy pójdą za mną, bo w mojej osobie całą biedną szlachtę pokrzywdziłeś!
Pan strażnik porwał się, i ledwośmy przegrodzili od niego pana Tadeusza; a ten w istocie poszedł do księcia, tam padłszy mu do nóg, opowiedział całą rzecz i podziękował za służbę, tłumacząc się, że dobra sława, która składa całkowitą jego ojcowiznę, nie pozwala mu służyć księciu, pokąd nie odwetuje swojej krzywdy.
Nie trudno było panu Scypionowi przekonać księcia tak ćwiczonego w szlacheckich prawidłach; Książę się rozczulił tym uczciwym sposobem myślenia młodzieńca, i na dowód, że jego usługi były mu wdzięczne i pożyteczne, najpiękniejsze świadectwo mu podpisał. Kazał potem odliczyć jemu parę tysięcy, jako deservita merces, z zapewnieniem, iż o losie jego matki pamiętać nie przestanie. A choć przyjął na siebie postać jakby o niczem nie słyszał, jednak panu Michałowi Rejtenowi powiedział:
— Powiedz, panie kochanku, panu Karolowi, że wiem o wszystkiem i wolałbym żeby się przeprosili; wszakże jeżeli wola spotkać się po rycersku, niech i tak będzie. Kto chce, niech wojuje orężem, a Panu Bogu zda liczbę, za jaką wojował sprawę: mnie nic do tego. Ale kto ukrzywdzi Scypiona na sławie, zapomniawszy o jego szlachectwie, ja to za moją własną krzywdę poczytam, bo sam