Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/351

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie; czy mówca? — i to nie; czy nareszcie rolnik wykwintny? — i to nie. Cóż takiego? — Jest to człowiek rozumny, i kwita. Ten rozum zdaje się być jakimś drążkowym, naksztalt owych województw odpadłych, których krzesła się zachowały, a urzędnicy (nie przymawiając sobie) jurysdykcyi nie mieli. Sparzyłem się ja raz porządnie na jednym rozumnym człowieku, co miał z Wilna patent na rozumnego. On to był chemik wielki: jak zaczął mię tumanić jakiemiś kwasorodami a wodorodami, i dowodzić, jak sztuka browarna w kolebce u nas, tak mnie zbałamucił, żem go użył na przestrojenie mojego browaru w Litorowicach. Wydawała mi beczka żyta 27 garcy wódki, miał mi podwoić wydatek, i tem mnie złapał: jak zaczął psuć, a niszczyć, a przestrajać — kosztu mi narobił co nie miara, a beczka ledwie 15 garcy wydawała. Ja mu się żalę, a on na to takie doskonałe tłumaczenie daje, że gębę zamyka innym, tak dobitnie przekonywa. Dawaj znowu reperować i poprawiać, a wydatek coraz gorszy, mnie wódki potrzeba, a ten mi argumenta i rozprawy sypie. Naprzykrzyło mi się nakoniec; pozbyłem się mędrca i po dawnemu żydek majster regulował mi browar, że na nim wychodzę jak przedtem. A tyle straciwszy, to miałem w zysku, iż wstydzić się trzeba było, że starzec, dałem się ułowić przez młokosa. A prawnicy teraźniejsi! Panie Boże odpuść profesorom wileńskim, co ich