Strona:Henryk Pontoppidan - Ziemia obiecana.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Postanowił ożenić się natychmiast, gdy się stosunki ułożą po trochu. Chciał kupić za spadek po matce, wynoszący kilka tysięcy koron, małe osiedle chłopskie w parafji i żyć w przyszłości wyłącznie z pracy rąk własnych. Nie myślał przyjmować wynagrodzenia za pełnienie funkcyj kapłańskich, czy nauczycielskich, wrazie gdyby mu je powierzono w gminie, natomiast zamierzał żyć pośród przyjaciół jak przystało wolnemu i niezawisłemu człowiekowi. Spodziewał się w ciągu pół roku tak daleko posunąć swe wiadomości gospodarcze, by bez ryzyka prowadzić gospodarkę na małym kawałku pola, obejmującym jakichś dziesięć ton ziemi, przy pomocy Hansiny, oraz dobrych ludzi, mając za cały inwentarz konia, dwie krowy i kilka owiec. Na więcej go stać nie było. Zaczął od praktykowania u swego przyszłego teścia i jak wszyscy mówili, robił szybkie postępy. Obeznał się z uprawą roli, umiał już jako tako powozić parą koni, zaprzęgać je do wozu i pługa, oraz karmić bydło.
Pod samym Skibberupem, w Egede było na sprzedaż małe gospodarstwo i zamierzył je nabyć. Składało się z małej chatki, zabudowań i pola, w malowniczem położeniu, u wylotu zielonej dolinki, tuż nad samym fiordem. Budynki gospodarcze były szczupłe i zniszczone, dom natomiast otaczał niezwykle piękny, wielki ogród, a po obu stronach drzwi wchodowych rosły róże jerychońskie i głogi. Pewnego wieczoru powiedział o tem osiedlu Hansinie, narazie jedynej osobie, znającej jego plany, a ponieważ spodobało jej się to i ponieważ godziła się wogóle na cały plan życia, przeto niemal stanowczo uradzili, że tam będzie w przyszłości ich siedlisko.